Mam na imię Czesław i od wczesnego dzieciństwa pasjonowałem się tworzeniem czegoś z niczego. W domu rodzinnym wszyscy wiedzieli, że jeżeli gdzieś brakowało narzędzi, farb czy kredek, to prawdopodobnie wylądowały w mojej szufladzie. Nie umiałem siedzieć bezczynnie – musiałem projektować, ciąć, kleić, a potem z niecierpliwością obserwować, jak moje pomysły nabierają realnego kształtu. Po latach zrozumiałem, że to dążenie do ciągłego kreowania nowych form nie było tylko zabawą, ale głębokim pragnieniem, by otaczający nas świat stał się piękniejszy i bardziej dopasowany do człowieka. Decyzja o pójściu na studia architektoniczne była dla mnie czymś naturalnym – wreszcie mogłem w uporządkowany sposób zgłębiać tajniki brył, perspektyw i funkcjonalnych rozwiązań. Zyskałem również dostęp do pracowni, w której spotykałem osoby podobnie zafascynowane łączeniem estetyki z praktycznością. To tam nauczyłem się, że planowanie przestrzeni nie polega jedynie na rysowaniu ładnych obrazków, ale na rozumieniu potrzeb przyszłych użytkowników. Każdy wykład, każda konsultacja projektowa otwierały mi oczy na nowe aspekty związane z psychologią przestrzeni – kolorem, światłem, ergonomią. Z czasem zdałem sobie sprawę, że architektura dla mnie to coś więcej niż zawód: to misja społeczna, w której chcę łączyć ludzi z ich marzeniami poprzez kształt i wystrój miejsc, w których będą żyć. Po studiach miałem szczęście odbyć praktyki u jednego z wybitnych projektantów, który nauczył mnie wrażliwości na kontekst i historię miejsca. W jego pracowni zwykło się mówić, że każde wnętrze i każda fasada mają swoją melodię, a rolą architekta jest stworzenie aranżacji, która wybrzmi niczym harmonia między funkcją a pięknem. Te słowa zostały ze mną na zawsze. Dziś, gdy prowadzę własne studio, staram się przenosić tę ideę na każdy nowy projekt. Czy to renowacja starej kamienicy, czy budowa nowoczesnego domu jednorodzinnego – zawsze szukam tej ukrytej melodii. Widzę ją nie tylko w murach, ale też w rozmowach z klientami. Każdy człowiek ma inną historię, inne przyzwyczajenia i oczekiwania. Uważam, że rolą architekta jest umiejętność wyłuskania z tych opowieści najważniejszych elementów i przekucia ich w konkretny plan przestrzeni. Często wspominam początki mojej drogi, gdy jeszcze dziecięcą ręką kreśliłem niezdarne rysunki domków z kolorowymi dachami. Tamta radość tworzenia wciąż mi towarzyszy. Zmieniły się tylko narzędzia – zamiast nożyczek i kleju mam dziś specjalistyczne programy do projektowania i zespół ludzi, z którymi współpracuję. Jednak duch pozostał ten sam: zarażać innych miłością do estetyki i funkcjonalności, które idą w parze.
Moja praca to również nieustanne poszukiwanie inspiracji. Wielu ludzi pyta mnie, skąd czerpię pomysły – odpowiedź brzmi: z codzienności. Spacer w lesie, gdzie promienie słońca przeciskają się przez korony drzew, może podsunąć koncepcję naświetlenia pomieszczeń w nowoczesnym biurowcu. Wizyta w muzeum sztuki nowoczesnej potrafi z kolei rozbudzić we mnie głód odważnych rozwiązań kolorystycznych. Czasem inspiruje mnie spotkanie z drugim człowiekiem, rozmowa o jego życiu, potrzebach i marzeniach. Widzę w tym głęboką wartość, bo w procesie twórczym najważniejsze jest umieć słuchać. Nie chcę narzucać nikomu mojej wizji, ale raczej szukać kompromisu między funkcjonalnością a estetycznymi upodobaniami. Zawsze mówię klientom: „To Wy będziecie tu mieszkać czy pracować, nie ja, dlatego musimy stworzyć taką przestrzeń, w której Wy poczujecie się najlepiej”. Dzięki temu zaufaniu, które budujemy na etapie konsultacji, często powstają miejsca wyjątkowe, bo oparte na prawdziwym dialogu. Każdy projekt jest inny i w tym tkwi piękno mojego zawodu. Jednego dnia pochylam się nad projektem malutkiego mieszkania na poddaszu starej kamienicy, innego – koordynuję prace przy dużej hali wystawienniczej. I choć te projekty dzieli przepaść skali i stylu, łączy je jedno – człowiek, który będzie z nich korzystać. To dla mnie ogromna odpowiedzialność, bo czasem to właśnie detale decydują o tym, czy w danym miejscu czujemy się komfortowo. Chciałbym, byś, czytelniku, wyniósł z tej strony przekonanie, że architektura to nie tylko rzemiosło, ale też sztuka i pasja, które mogą dodać życiu barw. Moim marzeniem jest sprawić, by każdy mógł mieszkać i pracować w przestrzeni, która go inspiruje, uspokaja i daje poczucie bezpieczeństwa. Dlatego też cenię sobie szczere rozmowy z klientami, a także współpracę z innymi specjalistami z dziedzin pokrewnych. Jeśli po przeczytaniu tych słów poczujesz, że moja filozofia projektowania jest Ci bliska, zapraszam Cię do kontaktu. Opowiedz mi o swoich planach, a ja postaram się pomóc Ci je zrealizować w najpiękniejszy możliwy sposób.
© 2025 Czesław Michalski. Wszelkie prawa zastrzeżone.